poniedziałek, 23 października 2017

Autumn is coming


Wstaję rano.

I widzę.
Kartki papieru zanurzone
w złotej, czerwonej i brązowej farbie,
powycinane nożyczkami natury.

Małe kuleczki, jak z automatu,
które kapią z ogromnego drzewa,
na bezduszny zimny bruk,
niczym łzy matki po rozłące z dzieckiem.

I słyszę.
Spadające na szybę miliony diamencików,
które wytaczają swoje własne ścieżki,
by potem wszystkie razem,
wstąpić w ramiona jedynej matki ziemi
i narodzić się na nowo.

Teraz on.
Tańczy wesoło oberka między miejskimi kartonami,
dynamiczne tango przez zieloną pamiątkę lata,
poloneza z kolorowymi liśćmi.

I czuję.
Coraz częściej nasza gwiazda,
dająca Nam chęć do działania,
wstydzi się Nas
i chowa między swoje siostry nubibus.

Smutek i melancholia,
zbudzone z długiego snu.
Uwalniają się, biegną, wpadając na siebie,
chcąc jak najszybciej
zrobić miejsce na tapczanie
przygotowanej do snu radości.

Innymi słowy- PRZYSZŁA JESIEŃ

(Jednak, mimo wszystko, jesienną depresję uśmiechem trzeba zwalczać J )








fot. niezastąpiony Patryk Kutyła






3 komentarze:

  1. bardzo ładny wiersz. Acha i płaszczyk też podoba się mi:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku... jak pięknie, metaforycznie opisałaś jesień,
    Szczerze, czytając Twoją poezję wydawało mi się że słyszę stukot deszczu i szum wiatru na zewnątrz. :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne zdjęcia, super wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń